FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki Kwiaty nocy Katarzyny Molendy



Czuł żal, jak najbardziej, ale nie z powodu zawiedzionej miłości, bo w gruncie rzeczy nie był w niej nawet zakochany, nie mówiąc już o głębszym uczuciu. Było mu żal tego, że gdy ją poznał, zrodziła się w nim nadzieja na miłość, a potem musiał pogodzić się z porażką.



Tata Wioli i Rafała często powtarzał, że jeśli człowiek ma jakąś potrzebę, czegoś pragnie, czegoś oczekuje, to wszechświat robi wszystko, aby jego życzeniu stało się zadość. W gruncie rzeczy była to lekko zmodyfikowana wersja starego przysłowia: uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić.



Potem jej myśli popłynęły w innym kierunku i serce Lili zatrzepotało niespokojnie jak uwięziony w klatce ptak. Gdzieś tam, daleko, czaiło się zagrożenie. Instynkt podszeptywał, że wciąż upłynęło zbyt mało czasu, aby można było zaliczyć je do przeszłości. Największy ból sprawiała świadomość, iż jego źródło stanowił wróg, który niegdyś był dla niej kimś znacznie bliższym od przyjaciela.



Oczywiście, prawda bywa trudna do zniesienia. Ale często o wiele gorsza jest niepewność i co za tym idzie, podsuwane przez wyobraźnię czarne scenariusze rzekomych wydarzeń.



Zamyślona Natalia gryzła paznokieć kciuka i apatycznie spoglądała przez okno na przemykające za nim kawiarnie, sklepy, billboardy oraz nieliczne w stosunku do dnia powszedniego, sylwetki ludzi. Większość z nich szła pospiesznym krokiem ze spuszczoną głową, nie rozglądając się na boki. Może byli już tak przyzwyczajeni do szybkiego tempa codzienności, że nie potrafili przystopować nawet w niedzielę. A może po prostu napędzała ich świadomość, iż gdzieś tam ktoś bliski z tęsknotą oczekuje na ich powrót.



Chociaż pozornie wszystko wróciło do normy, w pokoju wciąż rozlegał się jakiś głuchy, niespokojny łomot. Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że źródło hałasu stanowi przyspieszone bicie jej własnego serca.



Za to jego brat uśmiechał się od ucha do ucha, ale w tym uśmiechu z kolei nie było już absolutnie niczego normalnego. Był to uśmiech drapieżcy, który wie, że ofiara nie ma najmniejszej szansy na to, żeby mu się wymknąć i nic nie sprawia mu takiej radości jak świadomość, że już za chwilę zatopi zęby w jej karku.



Cały czas zachowuje się pani tak, jakby nie dostrzegała we mnie niczego dziwnego. Poza tym, nie skłamałam, naprawdę dostałam się tutaj tak, jak powiedziałam. Więc czemu nie każe mi pani pójść do diabła i zostawić w spokoju panią i pani rodzinę?



Kwadrans przed północą Lili przegrała walkę z własnym żołądkiem i cichaczem zeszła do kuchni w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Jakoś mgliście przypominały jej się czyjeś słowa, że podobno ciasto drożdżowe nie tuczy, miała co do tego pewne wątpliwości, ale pomimo to, odkroiła solidny kawałek i zjadła go w trakcie drogi powrotnej do swojego pokoju.



W jeden wieczór, przez jednego popaprańca, nasz stary świat się skończył! Obydwoje byliśmy oszołomionymi, wykończonymi, chorymi ze strachu dzieciakami! Potrzebowaliśmy czyjejś opieki, czasu na odzyskanie równowagi i spokojne zastanowienie się, co dalej! Chciałem zapewnić ci to wszystko, Angel, ale nie miałem pojęcia jak, więc przystałem na twoją propozycję. Bo ona była dobra, ale już nie jest, nie teraz gdy widzę, jak z każdym dniem coraz bardziej się do nich przywiązujesz!



Gałęzie ostro smagały Lili po twarzy oraz odkrytych rękach i nogach, wilgoć w powietrzu wciskała się pod bawełnianą koszulkę i szorty, pełniące funkcję piżamy, ale fizyczny ból i uczucie zimna były niczym w porównaniu z torturą, jaką stanowiły dla niej słowa Adama. Nie dlatego, że podejrzewała go o świadome dążenie do zadania jej bólu. Dlatego, że każde wypowiedziane przez niego zdanie było prawdą.



– Chyba jednak te kwiaty podobają mi się bardziej od elfów – szepnęła w końcu Lili, po czym zrobiła coś, co skutecznie uniemożliwiło Rafałowi spokojny sen tej nocy i przysporzyło mu mąk zgoła piekielnych. Piękna, półnaga dziewczyna na jego własnym łóżku, pod jego własnym kocem zasnęła słodko i mocno jak niemowlę.



Ostatnio Lili zastała na swoim biurku kartkę z wyrysowanym na niej labiryntem, w środku którego znajdował się mały, żółty ludzik. Zaintrygowana, przez chwilę usiłowała poprowadzić go do wyjścia, ale niezależnie od obranej drogi, zawsze trafiała w ślepą uliczkę. Labirynt okazał się układem ze wszystkich stron zamkniętym. Ludzik nie miał szans, aby się z niego wydostać.



Dawno, dawno temu Joanna obcięła jej włosy, bo utknęła w nich wyjątkowo złośliwa szczotka. Teraz, po latach, zrobiła to sobie sama. Niewielka kara za bezmyślność, ale na początek wystarczy. Szarpała i cięła zawzięcie, a kiedy cała podłoga wokół niej była już pokryta czarnymi wężami, zaś ona nie poczuła się ani trochę rozgrzeszona, chwyciła ciężki, porcelanowy kubek ze szczoteczkami do zębów i z krzykiem rąbnęła nim prosto w lustro.



Sądząc po sposobie, w jaki chłopak wymawiał imię tej dziewczyny oraz czułości okazywanej osobie, którą za nią wziął, ta cała Lili była dla niego kimś naprawdę ważnym. Kto wie, co zrobi, gdy zorientuje się, że popełnił błąd. Może zostawi ją i pobiegnie szukać tamtej.



Niechętnie oderwała się od Rafała, który z wysiłkiem powstrzymał chęć pochwycenia jej ponownie i trzymania aż do momentu, kiedy ze świata zniknie wszystko, co mogłoby mu ją odebrać.



Lili posłała mu uśmiech, który spokojnie mógłby zamienić okolice podbiegunowe w Karaiby. No i weź tu człowieku jej nie kochaj. Równie dobrze mógłby spróbować nie pić kawy przez tydzień albo nie polecieć do księgarni po nową książkę Cobena.



Wiolę i Rafała ostatnio widywała dosyć często i w pełni akceptowała jako znajomych bliźniąt, chociaż musiałaby być ślepa, głucha i całkowicie pozbawiona intuicji, aby nie zauważyć subtelnych lub nieco mniej subtelnych oznak rodzących się gdzieniegdzie uczuć nieco wyższego rzędu niż przyjaźń. Trochę ją to bawiło, trochę martwiło, trochę cieszyło, trochę zadziwiało. Cóż, taka jest kolej rzeczy i nie pozostawało nic innego, jak pogodzić się z tym, że jej starszy syn i córka to już właściwie nie dzieci, lecz młodzi ludzie u progu dorosłości.



Życie jest dziwne. Człowiek słyszy o rozmaitych tragediach dotykających innych ludzi i myśli sobie, że sam za nic w świecie nie zniósłby czegoś takiego, a potem znosi. Wstaje rano z łóżka, je, mówi, uczy się, gra w piłkę z kolegami. Czasami nawet się śmieje, kiedy któryś z nich powie albo zrobi coś zabawnego. W głębi serca nigdy nie jest tak naprawdę wesoło. I choćby nie wiadomo ilu ludzi było dookoła, zawsze czuje się osamotniony, a zarazem nigdy nie jest sam, bo oprócz przejmującego żalu, bezustannej tęsknoty i poczucia straty stale towarzyszą mu również wyrzuty sumienia.



Zabawna sprawa z tą miłością. Najpierw zabrania odejść, a potem za nic w świecie nie pozwala zostać.



Kiedy ci na kimś zależy, chcesz dla niego jak najlepiej, prawda? Związki pomiędzy naszymi rasami z reguły nie kończą się dobrze. W ostatecznym rozrachunku zawsze ktoś musi cierpieć. Nie chcę patrzeć, jak zmieniasz się w pełnego żalu i goryczy mężczyznę, nienawidzącego mnie za to, że odebrałam ci szansę na normalne życie.



Przecież nie tęsknisz za ludźmi, o istnieniu których nie masz pojęcia. Nie rozpamiętujesz historii, która w twoim przekonaniu nigdy się nie wydarzyła. Nie żałujesz straty czegoś, czego nigdy nie posiadałeś. Tak, jego rozumowi bardzo odpowiadało to rozwiązanie.






Książka Kwiaty nocy Katarzyny Molendy – wizualizacja
Zamów książkę Kwiaty nocy Katarzyny Molendy – księgarnie i sklepy

LUB ZOBACZ WIĘCEJ:

Recenzje, opinie i oceny o książce Kwiaty nocy Katarzyny Molendy

O Katarzynie Molendzie, autorce książki Kwiaty nocy